Wersja pełna
Wersja instrumentalna
Żyła sobie pewna wrona.
Kiedy była już zmęczona,
to mówiła wokół: „Wiecie,
ecie-pecie, ecie-pecie.”
Łatwo w ucho to wpadało,
więc się wszystkim spodobało.
Od staruszka, aż po dziecię
nawijano: „Ecie-pecie”
Zimą, wiosną oraz w lecie,
na wsi, w mieście i powiecie
zamiast mówić, to się plecie:
„Ecie–pecie, ecie–pecie.”
Przy kotlecie ecie-pecie,
ecie-pecie w gabinecie,
w internecie ecie-pecie,
ecie-pecie we wszechświecie.
Nie traciła czasu wrona.
Wynalazkiem zachwycona,
ogłosiła wnet w gazecie:
„To mój pomysł: ecie-pecie.”
Od tej pory wrony gadka
w telewizji, to jest gratka,
choć w tej pierwszej, drugiej, trzeciej ...
ciągle plecie: „Ecie-pecie”.
Zimą, wiosną oraz w lecie,
na wsi, w mieście i powiecie
zamiast mówić, to się plecie:
„Ecie–pecie, ecie–pecie.”
Przy kotlecie ecie-pecie,
ecie-pecie w gabinecie,
w internecie ecie-pecie,
ecie-pecie we wszechświecie
Wkrótce gwiazda, czyli wrona,
nieco sławą podniecona,
jęła mówić wszem otwarcie,
że na władzę też ma parcie.
„Popracuję – rzekła – z rządem,
lub w senacie gdzieś zasiądę,
a mym hasłem będzie, wiecie (!),
ecie-pecie, ecie-pecie.”
Zimą, wiosną oraz w lecie,
na wsi, w mieście i powiecie
zamiast mówić, to się plecie:
„Ecie–pecie, ecie–pecie.”
Przy kotlecie ecie-pecie,
ecie-pecie w gabinecie,
w internecie ecie-pecie,
ecie-pecie we wszechświecie.
I choć silne jest na świecie
ecie-pecie, ecie-pecie,
używajmy do rozmowy
ciut bogatszej nieco mowy.
Mówmy zatem od tej chwili
własne słowa moi mili,
bo zostanie tylko nam
ecie-pecie ... i coś tam !