Pewien Filip, swego czasu,
miał przygodę w środku lasu.
Tam gdzie rzeczka płynie rwąca,
spotkał bowiem on zająca,
co zagadał (!) tak do niego:
"Cześć Filipie, mój kolego.
Powiem ci coś - to nie lipa -
ty żeś spotkał też filipa."
Filip spojrzał dookoła.
Do zająca tak zawołał:
"To jest chyba jednak lipa.
Ja nie widzę tu Filipa."
Wtedy zając rzekł tak jemu:
"Dawno, dawno, dawno temu
dał mi mój praprapradziadek
tę historię jako spadek:
"Działo się to w dawnych czasach,
gdy na polach oraz lasach
liczne były tak zające,
jak są latem dni gorące.
Właśnie wtedy, te zajączki,
te spod lasu i te z łączki,
nazywano filipami.
Powiem ci też między nami,
że filipy - te szaraki -
miały schowek pewny taki,
gdzie konopi rosły krzaki.
I choć było to schronienie
super - extra - lux - marzenie
to niejeden był nerwusem,
co z konopi, wielkim susem
wyskakiwał - o laboga ! -
tuż przed nosem swego wroga !!!
Mamy przez tych to głuptasów
powiedzenie z tamtych czasów
o kimś kto działa pochopnie.""
"To ciekawe jest okropnie."
- rzekł tak Filip do filipa
i pomyślał - "To nie lipa."