Powiał styczeń mroźnym chłodem
i przestraszył tym przyrodę.
Na dodatek, drugim ruchem,
przykrył wszystko białym puchem.
Z tego właśnie to powodu
trafił zając do ogrodu.
Całkiem głodny, przed wieczorem,
jął obgryzać z drzewek korę.
Kiedy głodek zaczął znikać
nagle dojrzał ogrodnika,
który w słowach nie przebierał.
I w ten sposób atmosfera
stała szybko się gorąca,
bo ten wrzeszczał do zająca:
"Nie chcę widzieć cię szkodnika !"
Zając zamiast szybko znikać
smutno rzekł do ogrodnika:
"Właśnie przyszła mroźna zima.
Muszę jakoś ją przetrzymać.
Dziś burczało mi tak z głodu,
że trafiłem do ogrodu."
Jął ogrodnik marszczyć czoło
i pomyślał: "Niewesoło !"
Rzekł szybciutko do zająca:
"Do twej diety się powtrącam.
Przyjdź no jutro z kolegami,
ja zaś będę z burakami.
I to nie są puste słówka,
bo powstanie tu stołówka,
właśnie u mnie - ogrodnika.
Wpadniesz zając do paśnika ?"