Chociaż w mieście się urodził,
choć do szkoły w mieście chodził,
choć nań każdy chuchał, dmuchał,
choć naturę ma mieszczucha,
to gdy tylko zdał maturę
wcielił się w rolnika skórę.
Rzucił tacie takie słowa:
"Jadę na wieś urzędować !"
I pojechał. Wnet rodzina
otrzymała list od syna:
"Droga mamo, drogi tato,
przyszedł właśnie czas już na to
bym napisał jednym zdaniem,
jakie dręczy mnie pytanie.
Otóż, chociaż wciąż haruję,
no bo jaja wysiaduję,
sieję w lutym kartofelki,
baranowi daję żelki,
strzyżę kaczki, krowy, świnie,
z koniem bywam czasem w kinie,
no i doję też koguty,
jednak non-stop chodzę struty,
jakbym zjadł coś nieświeżego,
no bo, cóż ... nie wiem dlaczego,
chociaż jestem przecież z miasta,
nie chce żadna mnie niewiasta ?"