Swego czasu, w pewnym domu,
blisko kortów Wimbledonu,
mieszkał chłopiec, co o świcie
myślał już o satelicie.
"Co za filmy będą dziś ?"
- marzył sobie mały Zdziś -
"Muszę spojrzeć do gazety."
Lecz gazety brak niestety.
To nie problem jest dla Zdzisia
kupić program jeszcze dzisiaj.
"Lecę !
Szkoda czasu na gadanie."
Mama woła: "Zjedz śniadanie."
Ale Zdzisia nie ma już.
On przy kiosku stoi tuż.
"Mam ten program ! Sukces wielki !
A śniadanie ? Zjem ja żelki."
Zdziś do szkoły dumnie kroczy.
Krok ma szybki i ochoczy.
"Ale fajnie." - myśli sobie -
"Wiem co w szkole dzisiaj zrobię.
Zamiast tracić czas na chemii
zbadam satelitę Ziemi.
Jego program mianowicie.
Co planuje na orbicie ?
Jakie bajki i seriale,
filmy, quizy i tak dalej,
zaserwuje właśnie mnie ?
Nie przegapię nic, o nie !
Trzeba brać się do roboty
i wyciskać siódme poty,
żeby sprostać tej lekturze.
Jak nie zdążę to się wkurzę !"
Wziął się zatem za czytanie
i studiował każde zdanie.
Tak minęła lekcja cała.
Zdzisio myśli: "Strata mała."
Chemia, matma, geografia.
Dziś do Zdzisia nic nie trafia.
Całym sobą jest w gazecie.
Lecz cóż oto ? Już na mecie !
Dookoła uśmiech śle.
Wie już wszystko ! Wszystko wie !
"Czas do domu" - myśli sobie -
"W szkole dużo już nie zrobię.
Trzeba ruszyć swe kończyny,
bo przyjaciel mój jedyny
tęskni za mną u poduszki.
Czas rozruszać już paluszki."
Pilot, bo to jego właśnie
widzi Zdzisio zanim zaśnie,
czekał na kolegę swego,
aby wyznać: "Mój kolego.
Ja a także dwie baterie
znamy twoje fanaberie.
I choć dziwne to dla wielu
chcę ci pomóc przyjacielu.
Zostaw wreszcie mnie samego.
Co takiego w tym trudnego ?
Pograj w piłkę na boisku.
Poczuj w oku choć ślad błysku
kiedy gol twój dynamiczny
miłośników da ci licznych.
Zostaw pudło to z ekranem.
Niechaj będzie poza planem
twych codziennych przyjemności.
Niech tu więcej już nie gości !"
Zdzisio się po głowie skrobie.
W głębi ducha myśli sobie:
"Dziwy, dziwy, dziwy, dziwy.
To przyjaciel jest prawdziwy."