"Wpadniesz do mnie dziś na grilla ?"
- tak sikorka pyta gila -
"Mam słoninkę, wprost ze sznurka.
Pyszna będzie zwłaszcza skórka.
A że przyszła śnieżna chmurka
ogrzejemy także piórka."
"Odjazdowo ! Pomysł klawy !
Idę na to ! Nie ma sprawy !"
"No to fajnie. Bądź w południe."
"Będę na czas. Absolutnie !"
Sikoreczka zachwycona.
Biega, lata jak szalona.
Stroi piórka. Grzeje grilla.
Wypatruje ciągle gila.
Słychać dzwony - to południe.
Radość u niej jednak chudnie,
no bo gościa nie ma. Brak.
Myśli sobie: "Jak to tak ?
Nie szanuje czasu mego.
Nigdy więcej spóźnialskiego
nie zaproszę już na grilla,
bo mam w nosie tego gila !"