Chodzę sobie dziś po lesie.
Widzę Wojtka, który drze się:
"Luka !, Luuka !, Luukaa!, Luuukaaa!"
Patrzę się i w głowie szukam,
tej przyczyny lub też przyczyn,
czemu Wojtek "Luka !!!" krzyczy.
Wtem odgadłem ! Eureka !
Pewnie krzyczy, bo się wścieka,
że cóż ... lukę w prawie wykrył
i ten fakt dlań całkiem przykry
spowodował, iż on w stresie
wrzeszczy "Luukaaa !!!" teraz w lesie.
Uśmiechnąłem się szeroko
i Wojtkowi rzekłem: "Spoko.
Widzę, że cię jakaś luka
fest wkurzyła. Niezła sztuka !
Wrzuć na luzik. Ukój nerwy.
Ja spotykam je bez przerwy.
Wiesz, pociecha to nieduża,
gdy się człowiek na nie wkurza.
Krzycząc "Luuukaaa !!!" w środku lasu
szkoda nerwów, zdrowia, czasu."
Wojtek w głowę się popukał
i wyjaśnił: "Luki szukam.
Pewnie jest gdzieś pośród szyszek."
Pomyślałem: "Co ja słyszę ?
O cię Florek ! Ale kiszka !
Wojtek szuka luki w szyszkach !
Bardzo rzadko to się zdarza !"
Chciałem biec już po lekarza,
gdy, ta której Wojtek szukał,
się zjawiła - psinka ... Luka.