"Daj pohulać." - proszą uszy,
licząc, że ją prośba wzruszy -
"Daj pohulać ciutkę nam."
Ona na to: "Nie dam wam."
"Kilka kilo zgubić muszę.
Daj pohulać." - prosi brzuszek -
"Ociupinkę pozwól mi."
Ona na to: "Nie dam ci."
"Daj pohulać." - proszą ręce -
"Nie prosimy o nic więcej."
Ona rzekła tymi słowy:
"Nie ma nawet o tym mowy.
Wiecie przecież, me hultaje,
że wam hulać wciąż nie daję,
i to wcale nie jest ściema,
bo praw jazdy u was nie ma.
Hulać za to mogą nogi.
Zawsze, wszędzie i bez trwogi
mogą cieszyć się z hulania.
Dosyć zatem już gadania.
Ja nie zmięknę, o laboga !"
- rzekła ... twardo ... hulajnoga.