Siedzę sobie, tak jak co dzień,
w kolorowym mym ogrodzie.
Widok mam tu całkiem rzadki.
Młotka gonią różne kwiatki.
Dziś w ogrodzie, jak na wojnie,
choć zaczęło się spokojnie.
Rano w sklepie rzekł tak młotek:
"Ciężką mam ja dziś robotę.
Prawdę mówiąc proszę pana,
będę bił je dziś od rana."
A sprzedawca patrzy nań
i tak myśli: "A to drań !"
Pyta się go: "Powiedz mi,
kogo będziesz bił tak dziś ?"
Na to młotek zdziwił się:
"Ten za ladą nie zna mnie ?!"
Przyszło jednak mu do głowy:
" Ten sprzedawca jakiś nowy.
Pewnie słabo on mnie zna."
Rzekł mu wtedy właśnie tak:
"Takie mam ja już nawyki,
że jak biję to ... goździki.
I dlatego proszę pana,
muszę mieć ich dzisiaj z rana
ze dwie torby. Chyba tyle.
Ile płacę za nie ? Ile ?"
Ten za ladą rzecze tak:
"Tu goździków nie ma. Brak."
Młotek myśli: "Jak to ? Jak ?!"
ale grzecznie pyta się:
"Gdzie więc znaleźć mogę je ?"
A sprzedawca tak powiada:
"Taka moja będzie rada:
Jak w piekarni szukasz chleba,
ich w ogrodzie szukać trzeba."
Młotek myśli: "Dziwny gość !
Tego sklepu mam już dość !
Ale cóż to, trudna rada.
Do ogrodu iść wypada !"
Poszedł zatem właśnie tam.
" Z kim przyjemność gadać mam ?"
- spytał się on z brzegu kwiatka.
"Mówisz właśnie ty do bratka."
- taka była kwiatka gadka -
"Ja widuję cię tu z rzadka.
Może więc ci coś doradzę ?"
Młotek na to: "Coś ci zdradzę.
Ja nic na to nie poradzę,
że mam takie już nawyki.
Strasznie lubię bić goździki !
Powiem ci to całkiem skrycie.
Ja uwielbiam wręcz to bicie.
Jak je znajdę, będę bił
ile tylko we mnie sił. "
Bratek spojrzał się na młotka
i pomyślał: "Alem spotkał !
To jest jakiś zbój nad zbóje !
On się z bicia wręcz raduje !
To przyjemność jest dlań słodka !"
Wrzasnął zatem tak do młotka:
"Słuchaj koleś, to ma rada:
Ty z ogrodu lepiej spadaj !!!"
"Czemu krzyczysz ty na młotka ?!"
- zapytała się stokrotka.
Do stokrotki wrzasnął bratek.
Wrzask ten słyszał każdy kwiatek:
"Bo ten młotek jakiś dziki !
Przyszedł bić nam tu goździki !!!"
Powstał tumult, zamęt, krzyki:
"My goździków nie oddamy !
Obronimy je tu sami !"
I powstała po tych słowach
Ochotnicza Straż Kwiatkowa,
by goździków bronić murem.
Tam wstąpiły kwiatki, które
jakąś broń w zanadrzu miały.
Zastęp wojów był niemały.
Były tam kolczaste róże
i rosiczki małe, duże.
I ściągnięto też maliny
i kaktusy, i jeżyny.
I stanęły koło płotka
patrząc groźnie się na młotka.
I do boju wnet ruszyły.
Młotka strasznie tym zdziwiły.
To nie były kwiatki słodkie,
bo wrzeszczały: "Precz z tym młotkiem !!!"
Młotek zwiewać zaczął żwawo
myśląc sobie : "Niezbyt klawo !
Kwiatki te są jakieś dziwne !
Czemu takie agresywne ?!!!"
Muszę zwiewać. Ale już !"
Kwiatki wrzeszczą: "Młotek tchórz,
co goździki skrzywdzić chce !
Z nami młotku spróbuj się !"
Na to młotek krzyczy w pędzie:
"Ja ogłaszam wszem i wszędzie,
że nie krzywię ja ich wcale !
Ja je biję doskonale !
Bo ja lubię me goździki !"
Po tym wzmogły się okrzyki:
"To jest sprawa oczywista,
że ten młotek to sadysta !!!"
"Skąd to wszystko im się wzięło ?
Czy je całkiem już pogięło ?"
- dręczą młotka myśli takie.
Zwiewa dalej, lecz zygzakiem.
Sił już nie ma biedaczysko,
bo kres sił jest całkiem blisko.
Krzyczy zatem resztką sił:
"Czy powiecie w końcu mi
co jest złego, mówiąc prościej,
że ja w deskę wbijam goździe !!!"
"Gwoździe chyba." - kwiatki rzekły.
Odparł na to młotek wściekły,
bo ganiając cały dzionek
zgubił w grządkach gdzieś swój trzonek:
"Wszystko jedno ! Goździe ! Gwoździe !
Mówię goździe, bo jest prościej !!!"
Wtedy kwiatki, aż zatkało
i do młotka rzekły śmiało
takie oto słowa właśnie:
"Wiesz co młotek ! Mów wyraźnie !
Przez niechlujną twą wymowę
straciłbyś tu wnet swą głowę.
Gadaj młotku zatem z głową !
Szanuj brachu każde słowo !
I literki co są w środku,
szanuj także drogi młotku !"