Dziś liczenie chyba ćwiczy
koń na łące. Bo wciąż ... liczy !
Albo liczyć pragnie raczej,
gdyż się zaciął ten biedaczek.
Tuż przy trawie, głosem złym,
wciąż powtarza: "Trzy ! trzy ! trzy !"
Nie widziała jeszcze łąka
konia, co by tak się jąkał.
Zapytała się go krówka,
czy to efekt złego zdrówka,
że tak dziwnie jakoś gdacze.
Ten jej odparł: "Jest inaczej.
Mój koleżka - bury kotek -
dał mi rano dziś robotę.
Biedak ten ze strachu dyszy !
Będzie jutro łapał myszy !
Czeka z tego go egzamin !
I tak mówiąc między nami,
robię to dla kumpla mego.
Ma egzamin trzynastego !
To się w piątek będzie działo !
Jakby tego było mało,
szefem tej komisji będzie,
kocur znany wszem i wszędzie,
jako postrach uczniów zgoła !
Przy tym czarny niczym smoła !!!
Może więc na egzaminie
kota pech choć ciut ominie,
jeśli znajdę jemu tyci,
maluteńki rekwizycik.
Chciałbym zatem, będę szczery,
zamiast trzy, powiedzieć cztery.
Gdy to zrobię pierwszy raz
poszukiwań minie czas.
Wrócę z łąki, z dumną miną,
z czterolistną koniczyną !"