Rudzielec

BEZ DOMU

BEZ DOMU

Tak w praktyce, jak w teorii,

długość wiersza o historii,

która mówi o papierkach,

tych po lodach lub cukierkach,

bardzo krótka być powinna,

choć niestety ta jest inna.


Otóż kiedyś, jakich wiele,

były: baton i papierek.

Pierwszy w drugim sobie mieszkał.

Tam gdzie w sklepie wiodła ścieżka

otoczona z obu stron

rzędem półek, był ich dom.


Tam mieszkali, ale z czasem,

wyruszyli obaj w trasę.

Wnet przestali, gdzieś za kasą,

podróżować wspólną trasą.

Właśnie wtedy, baton sam

zniknął w buzi. Mniam, mniam, mniam.

I tak oto ten koleżka

zaczął sobie w brzuszku mieszkać.


Gdzie zamieszkał zaś papierek ?


Nie ma co tu skrywać wiele,

mimo jego głośnych krzyków,

wylądował ... na chodniku !


Tam przeleżał tydzień cały, 

choć się przy nim przechadzały,

i deptały (!), tak się składa,

nóg tabuny oraz stada.

Wkrótce przyszło złe wiatrzysko.

Wnet papierek biedaczysko

wzbił się brudny, poszarpany.

Leciał wiatrem wciąż targany, 

a zakończył swoją trasę

tuż za miastem, tuż pod lasem.


Tam wciąż leży po kryjomu.

Obcy. Smutny. I bez domu.

A z nim leży tłum ogromny

też ... papierków, też ... bezdomnych.


Myślę sobie, nawet śmieć,

dom powinien przecież mieć.

Więc umieszczaj śmiecia proszę

w jego domu, zwanym koszem.