Rudzielec

ZAJĄC STRAŻAK

ZAJĄC STRAŻAK

Pewien zając, leśny strażak,

który w lesie wciąż uważał,

by nie było tamże ognia,

szuka miśka od tygodnia,

bo ten komuś się przechwalał,

że on teraz wciąż coś spala.

Stąd za misia tego sprawką

zając ruszył w las z sikawką.

W końcu znalazł, właśnie dzisiaj,

tenże zając tego misia.

Patrzy, lecz tam gdzie jest misiek,

nic nie płonie, ani tli się.

Za to miś, chyba w przysiadzie,

łapy swe na biodra kładzie 

i doń krzyczy dumny z dala:

"Wiesz, co zając ? Ciągle spalam !"

Na to zając, odruchowo, 

jak to strażak, polał zdrowo, 

miśka, który się przechwalał,

że on ciągle, ciągle spala.

Od tej pory, zając strażak,

chodząc w lesie, wciąż uważa,

czy nie dojrzy on gdzieś pysia

spotkanego wtedy misia.

Nie chce się nań napatoczyć.

Boi się mu spojrzeć w oczy.

Trzyma się od niego z dala,

odkąd misia tego zalał,

za to, że miś w euforii 

spalał mnóstwo, cóż ... kalorii.