Taka jedna, wprost ze stołu,
rzekła kiedyś do rosołu:
"Ty masz oczka wręcz urocze.
Pozwól, że ci potrajkoczę."
I tak samo dnia drugiego.
Rzekła: "Barszczu, mój kolego,
filiżanka - tak powiada -
to przy tobie wnet wysiada.
Powiem najpierw, bo tak zacznę,
są zgrabniutkie oraz smaczne
twoje uszka mój barszczyku."
- jęła mówić słów bez liku.
Wreszcie waza wraz z talerzem,
a do tego mówiąc szczerze,
nóż, widelec i kieliszki,
rzekły razem tak do łyżki:
"Weź przyhamuj, chociaż deczko.
Przestań gadać tak łyżeczko.
Taki zwyczaj bowiem mamy:
Przy jedzeniu nie gadamy."