Jadłem sobie dziś śniadanko.
Popijałem kawkę z pianką,
kiedy odgłos, jak chrapanie,
przerwał mi moje śniadanie.
Nie szukałem, ani trochę,
bo wiedziałem kto jest śpiochem.
Cóż ... z doświadczeń mych wynika,
że śpioch chrapie ze słoika.
"Pstryk !" - stuknąłem w szklany słój.
Rzekłem: "Wstawaj śpiochu mój.
Dość tej drzemki, bo cię zjem."
"Nie ma sprawy." - ziewnął dżem.