W środku lata, z wielkim krzykiem,
przed kuchenką i palnikiem,
zwiewa garnek pełen zupy.
Ale heca ! Ale siupy !
Dobiegł garnek, gdzie lodówka.
Zupa rzekła takie słówka:
"Otwórz lodóweczko drzwi.
Uratujesz życie mi.
Chyba, że chcesz - rzekła zupa -
mieć na swym sumieniu trupa !"
Na te słowa, pełne trwogi,
otworzyły się wnet progi.
Ani chwili nie czekając,
garnek wskoczył niczym ... zając
do kryjówki jak ze snów.
Zupa rzekła z ulgą: "Uff !"
Lecz nie koniec to niestety.
Usłyszały wnet kotlety,
jak kuchenka wraz z palnikiem
walą w drzwi ze strasznym krzykiem:
"Wyłaź garnek ! Dawaj zupę !
Bo dostaniesz klapsa w pupę !"
Wtedy zupa, właśnie ona,
rzekła: "Jestem uczulona
na palniki i kuchenki.
Mam przed wami ciągłe lęki.
Gdy was widzę to się słaniam.
Nienawidzę gotowania !"
Wtedy z głębi zupy krewko
krzyknął ogórek z rzodkiewką:
"Chcemy być świeżutkie, chrupkie !
Więc zostawcie naszą zupkę !!!"
A że było niedaleko,
rzekło także zsiadłe mleko,
robiąc kwaśno-groźną minę:
"Nie pozwolę, nawet krztynę
byś kuchenko wraz z palnikiem,
się znęcała nad ... chłodnikiem."