Choć na świecie pełnia wiosny
to nie każdy jest radosny.
Jak wynika z obserwacji,
tłumek zwiewa z restauracji,
a przyczyną tej paniki
są kuchenne wrzaski, krzyki.
Lecz nie wrzeszczy tak kucharka,
ale zupy krzyczą w garnkach.
Kipiąc przy tym, tak ze złości,
wystraszyły wszystkich gości.
Skąd się wzięła kłótnia taka ?
Ano to spór o chłopaka.
Trzeba przyznać - przystojniaka.
Konkurencji nie ma wcale.
Barszcz i rosół to brzydale.
Brak im szans, chociażby tycich.
Przy nim są jak emeryci.
On jest świeży, jędrny, chrupki.
Stąd kochają się w nim zupki.
Zazdrość wzięła ogórkową
i wrzeszczała całkiem zdrowo,
takie oto groźne słowa:
"Słuchaj no pomidorowa !
Gdzie się pchasz tu ze swym garem ?!
Zjeżdżaj stąd zupisko stare.
Nie nadajesz się do pary !!!"
Tamta na to: "Nie do wiary,
że ty mówisz takie słowa,
właśnie ty, ty ogórkowa.
Powiem ci to , nie bez złości,
zzieleniałaś ze starości.
Zaś ma czerwień, powiem tak,
namiętności to jest znak
i pasuje barwa taka
do rumieńców przystojniaka."
Dołączyła po tych słowach,
do tej kłótni fasolowa.
Wnet dodały swoje słówka
jarzynowa i grochówka.
I choć wrzało pośród pań,
chłodnym wzrokiem patrzył nań,
ten przystojniak pośród dań,
czyli chłodnik ... zimny drań.