Pewien kos zadzierał nos
lekceważąc innych los.
Jak pokazał leśny test,
ofiar kosa mnóstwo jest.
Wszystkie przeszły wielki stres.
Czas położyć temu kres !
"Dosyć zadzierania nosa !
Ja to mówię !" - rzekła osa.
"Kosa oraz te wyskoki
niech oceni Sąd Wysoki !"
A że z osy prokurator
wszyscy się zgodzili na to.
Przyszedł wreszcie dzień rozprawy.
Publiczności pełne ławy.
Świadków mnóstwo z lewa, z prawa.
Ale wrzawa ! Ale wrzawa !
"Cisza ! Spokój !" - to głos sowy.
"Rozpoczynam dzień sądowy."
Patrzy sąd na tego kosa,
nie na wprost, lecz tak z ukosa.
"Oskarżony niech no wstanie!"
Kos przejęty niesłychanie.
"Jakie kos ma stanowisko ?!"
Kos zawału serca blisko.
Sprawa trwała godzin osiem.
Co orzeknie sąd o kosie ?
Jaki będzie kosa los ?
Czy zadzierać będzie nos ?
Czy to raczej kosa kres ?
Może pożre go ten stres.
Martwa cisza wnet nastała
kiedy sowa ogłaszała
wyrok, patrząc w kosa stronę:
"Te zarzuty są chybione !
Jak ty możesz, jako kos,
mieć zadarty jakiś nos.
Toć o kosa
brak jest nosa.
Co najwyżej dziób ma kos,
a to zmienia sprawy los.
Bo za dziób - ten zadzierany -
nie ma kary mój kochany."
Kos zapłakał mimo wszystko
i aż usiadł biedaczysko.
Czuje nerwów swych zszarganie
przez to całe zamieszanie.
Kos niegłupi to jest ptak,
bo pomyślał sobie tak:
"Wszystko jedno czy mam nos.
Skarcił mnie już nieźle los.
Niezależnie kto jest w błędzie
zadzierania już nie będzie."