Wiersze za Jeden Uśmiech

KOS

KOS

Pewien kos zadzierał nos

lekceważąc innych los.


Jak pokazał leśny test,

ofiar kosa mnóstwo jest.

Wszystkie przeszły wielki stres.

Czas położyć temu kres !


"Dosyć zadzierania nosa !

Ja to mówię !" - rzekła osa.

"Kosa oraz te wyskoki

niech oceni Sąd Wysoki !"

A że z osy prokurator

wszyscy się zgodzili na to.


Przyszedł wreszcie dzień rozprawy.

Publiczności pełne ławy.

Świadków mnóstwo z lewa, z prawa.

Ale wrzawa ! Ale wrzawa !


"Cisza ! Spokój !" - to głos sowy.

"Rozpoczynam dzień sądowy."


Patrzy sąd na tego kosa, 

nie na wprost, lecz tak z ukosa.

"Oskarżony niech no wstanie!"

Kos przejęty niesłychanie.

"Jakie kos ma stanowisko ?!"

Kos zawału serca blisko.


Sprawa trwała godzin osiem.

Co orzeknie sąd o kosie ?

Jaki będzie kosa los ?

Czy zadzierać będzie nos ?

Czy to raczej kosa kres ?

Może pożre go ten stres.


Martwa cisza wnet nastała

kiedy sowa ogłaszała

wyrok, patrząc w kosa stronę:


"Te zarzuty są chybione !

Jak ty możesz, jako kos,

mieć zadarty jakiś nos. 

Toć o kosa

brak jest nosa.

Co najwyżej dziób ma kos,

a to zmienia sprawy los.

Bo za dziób - ten zadzierany -

nie ma kary mój kochany."


Kos zapłakał mimo wszystko

i aż usiadł biedaczysko.

Czuje nerwów swych zszarganie

przez to całe zamieszanie.


Kos niegłupi to jest ptak, 

bo pomyślał sobie tak:

"Wszystko jedno czy mam nos.

Skarcił mnie już nieźle los.

Niezależnie kto jest w błędzie

zadzierania już nie będzie."