Wiersze za Jeden Uśmiech

RYBA PO …

RYBA PO …

Gdzieś pod koniec już wakacji

do mazurskiej restauracji

przyszła czapla, znana sknera,

i tak rzekła do kelnera:

"Wezmę rybę po turecku,

albo może dziś po ... grecku."


"Służę rybką w dobrej cenie."

- kelner przyjął zamówienie

i już niesie ją na tacy.


"Ale będzie przy niej pracy.

Taaka ryba. Tyyle mięsa.

Zaraz wezmę sobie kęsa."

- czapla pewna, że się naje, 

patrzy bliżej. Coś wystaje.


To włos siedzi w jej potrawie.


"Takich rzeczy ja nie trawię."


Włosek na bok. Bierze kęsa.

Lecz następny się wałęsa.

Potem trzeci, czwarty, piąty

a na końcu ten ... dziesiąty.


Wreszcie zjadła. Jest na mecie.

Namęczyła się, bo przecież

by usuwać takie "ości"

trzeba mnóstwo cierpliwości.


Przyszedł kelner. Ma rachunek.


Czapla krzyczy: "To rabunek

brać pieniądze za to danie !

To bezczelne niesłychanie !

Ma potrawa, właśnie ona,

była bowiem ... owłosiona !!!


Wyłowiłam dziesięć włosków !!!


Nie po grecku, lecz po ... włosku !!!

była ryba - moje danie.


Nie zapłacę wcale za nie !"