Miał dziś Księżyc kiepską noc.
Narozrabiał w nocy moc,
bo rzekł nocy słowa takie,
że bez niego jest ciemniakiem
i że robi on jej łaskę,
gdy oświeca ją swym blaskiem.
Dzięki niemu, właśnie ona,
jest wspaniale oświecona.
Efekt słów tych nie był miły.
One nockę fest zmroziły.
Ochłodziły atmosferę,
owe słowa, nazbyt szczere.
Zapanował wszędzie chłód.
A gdy nastał Słońca wschód,
opuściła noc swój tron,
zostawiając wszędzie ... szron.