Przyszła wiosna, prawie lato.
Nadszedł zatem czas już na to,
aby pognać na rowerze.
Więc pognałem, mówiąc szczerze,
gdzieś po dróżkach pól i lasów.
Trwało to dość dużo czasu.
Gdy wróciłem już z tych dróżek
to sprawdziłem stan mych nóżek.
Byłem z siebie dumny cały,
no bo obie radę dały.
Mogłem ruszać każdą nóżką.
Dało radę też serduszko.
Tylko małe me siodełko
urządziło mi piekiełko.
Jeśli mam być całkiem szczery
bolą do dziś mnie litery !!!
Nie tak dużo. Ino cztery.