Wierszyki z Fabryki

PAS

PAS

Towarzyski pewien pas 

popłakiwał raz po raz:

"Smutek wciąż w mej duszy gości.

Wiodę życie w samotności.

To nie żarty, ani zgrywa.

Nikt mnie wcale nie używa.

Popracować chciałbym trochę.

Miałbym z tego fest radochę."


Pogadałem o tym pasie

z przyjacielem, małym Jasiem:

"Słuchaj Jasiek nadszedł czas,

aby użyć wreszcie pas."


Jaś, choć nieźle go zatkało,

to wydukał: "Co się stało ?

Czymże zasłużyłem tak,

aby pas - przemocy znak,

użyć właśnie wobec mnie.

Protest złożyć zaraz chcę.

Czuję zresztą, nadszedł czas,

aby nogi wziąć za pas."


Rzekłem wtedy: "Spoko Jasiek,

ja nie mówię o tym (!) pasie.

Mi chodziło cały czas

o samochodowy pas.

Byś zapinał go w podróży.

On ci wtedy będzie służył.

To sens życia jego jest.

Bez roboty czuje stres.

Wykaż cechy towarzyskie.

Zlituj się nad biedaczyskiem." 


"Jeśli mowa o tym (!) pasie 

- odpowiedział z ulgą Jasiek -

to niedługo, bo za pasem,

mam mieć podróż - dłuuugą trasę.

Od tej pory tego pasa

będzie czekać pracy masa."


Gdy usłyszał pas nowinę,

przeszczęśliwą zrobił minę.

Jął się kłaniać, raz po raz,

bardzo mocno, ... aż po pas !