Towarzyski pewien pas
popłakiwał raz po raz:
"Smutek wciąż w mej duszy gości.
Wiodę życie w samotności.
To nie żarty, ani zgrywa.
Nikt mnie wcale nie używa.
Popracować chciałbym trochę.
Miałbym z tego fest radochę."
Pogadałem o tym pasie
z przyjacielem, małym Jasiem:
"Słuchaj Jasiek nadszedł czas,
aby użyć wreszcie pas."
Jaś, choć nieźle go zatkało,
to wydukał: "Co się stało ?
Czymże zasłużyłem tak,
aby pas - przemocy znak,
użyć właśnie wobec mnie.
Protest złożyć zaraz chcę.
Czuję zresztą, nadszedł czas,
aby nogi wziąć za pas."
Rzekłem wtedy: "Spoko Jasiek,
ja nie mówię o tym (!) pasie.
Mi chodziło cały czas
o samochodowy pas.
Byś zapinał go w podróży.
On ci wtedy będzie służył.
To sens życia jego jest.
Bez roboty czuje stres.
Wykaż cechy towarzyskie.
Zlituj się nad biedaczyskiem."
"Jeśli mowa o tym (!) pasie
- odpowiedział z ulgą Jasiek -
to niedługo, bo za pasem,
mam mieć podróż - dłuuugą trasę.
Od tej pory tego pasa
będzie czekać pracy masa."
Gdy usłyszał pas nowinę,
przeszczęśliwą zrobił minę.
Jął się kłaniać, raz po raz,
bardzo mocno, ... aż po pas !