Wierszyki z Fabryki

WALEN...

WALEN...

Miał Walenty cud-dziewczynę,

czyli piękną Walen ... tynę.

Tak się strasznie pokochali,

że małżeństwem wnet zostali.

Nie minęło czasu wiele,

bo lat kilka, i w niedzielę,

według wersji Walentego,

gdzieś lutego czternastego,

bocian zrobił - puk ! puk ! - w drzwi

i zostawił dziatki trzy.

Ona i on wniebowzięty,

Walentyna i Walenty,

jęli dumać, mąż i żona,

jakie dadzą im imiona.

"Szkoda - rzekł wtedy Walenty -

czasu na eksperymenty.

Skoro to są trzy dziewczynki

to niech będą Walen ... tynki."