Wiszą sobie gdzieś na drzewie,
nie beztrosko, ale ... w gniewie (!),
bo dotknęła je, o raju (!),
znowu klęska ... urodzaju.
Kombinują wciąż z przejęciem,
gdzie by znaleźć tu zajęcie.
Jest ich bowiem takie krocie,
że brak miejsca już w kompocie,
i w szarlotce oraz w soku.
Wiszą biedne w wielkim tłoku.
W końcu mówią: "Nie ma rady !
Trza rozpocząć dróg blokady !
Niech wymyślą mądre głowy
byśmy miały zawód nowy.
No .... na przykład, za pieniążki,
niech przerobią nas na książki,
i zeszyty, i firmówki."
- kombinują ... papierówki.