Przyszedł Jasio dziś do sadu,
mimo deszczu oraz gradu
i pomagał w tymże sadzie
w deszczu, chłodzie oraz gradzie.
Zrywał jabłka, śliwki, gruszki.
Pośród drzew wydeptał dróżki.
A gdy zebrał skrzynek sześć
to oznajmił: "Lecę. Cześć.
Przyjdę, lecz w inną pogodę."
Rzekłem: "Dam ci więc nagrodę.
Zasłużyłeś, przecież wiesz.
Dam ci klapsów, ile chcesz.
Ta zapłata jest w sam raz."
"Biorę nogi więc za pas !"
- krzyknął Jasiek z wielką trwogą.
Ja do niego: "Luzik. Spoko.
To nie żadne są pogróżki,
bo te klapsy to są ... gruszki."