Łazi grzybiarz wciąż po lesie,
lecz w koszyku nic nie niesie.
Nagle dojrzał w zagajniku,
mnóstwo, krocie, wręcz bez liku,
całe stadka przyjemniaczków:
kurek, gąsek i maślaczków.
Wskoczył szybko między sosny,
wniebowzięty i radosny,
chociaż czujny i skupiony,
bo gdy zbierał swoje plony,
w zagajniku wciąż kicając,
to rozglądał się jak zając,
jakby bał się, że za chwilkę,
może mieć spotkanie z wilkiem.
W końcu maślak, całkiem śmiały,
wrzasnął tak doń na głos cały:
"Panie grzybiarz, zdradź nam grzybkom,
czemu zbierasz nas tak szybko
i dlaczego w ciągłym stresie
tak rozglądasz się po lesie,
jakby miał przyjść tu wilk zły ?"
Na to grzybiarz odparł: "Ciiiiii.
Nie wrzeszcz maślak, o laboga,
bo mi ściągniesz tutaj wroga,
albo gorzej, słowo daję,
ściągniesz wrogów całą zgraję,
która ... o was ... ciągle marzy.
Jaką zgraję ? No ... grzybiarzy."