Tam gdzie kurza jest stolica,
w miejscowości Jajkowica,
kury, czyli pewne nioski,
będąc pełne kurzej troski
do przedszkola wysyłały
swych potomków bardzo małych.
I w ten sposób, ich pisklaki,
te berbecie - przedszkolaki,
tam spędzały dzionek cały.
Wciąż brykały i brykały.
Miały one zwyczaj zły -
nie lubiły chyba drzwi,
bo tak mówiąc między nami,
wciąż trzaskały one drzwiami.
Nadszedł kiedyś dzionek taki,
że najmniejsze dwa kurczaki,
drzwiami, chyba w toalecie,
tak trzasnęły te berbecie,
że wyleciał komplet klamek
i wygięło całkiem zamek.
Był też efekt numer trzy.
Zatrzasnęły się im drzwi.
Rzekł tak pisklak do pisklaka:
"Wies kolego, będzie dlaka."
Tamten dodał: "No i lanie !
Ale nam lezakowanie,
jus pseminie i to całe !"
Wtedy to łobuzy małe
uśmiechnęły się szeroko,
mówiąc sobie: "Luzik !", "Spoko !"
Wnet zaczęły te berbecie,
gadać sobie w toalecie,
omawiając podczas gadki,
jakie dręczą je zagadki.
Rzekł więc kurczak do kurczaka:
"Męcy stlasnie mnie zecz taka:
Kiedy dzionek światem ządzi,
to gdzie nocka wtedy błądzi ?"
Drugi pisklak myślał krztynę.
Potem zrobił mądrą minę
i powiedział: "Zdradzę ci,
pani nocka we dnie śpi."
"Ale gdzie śpi i gdzie mieska ?"
- dopytywał się koleżka -
"Powiedz mi, bo nie wiem wcale."
Tamten też nie wiedział, ale
obaj żądni byli wiedzy.
Jęli myśleć więc koledzy,
kombinując przy tym moc,
gdzie sypialnię ma ta noc.
Każdy z nich się tak wysilił,
że to samo (!), już po chwili,
powiedziały dwa kurczaki.
Tekst był zaś mniej więcej taki:
"Jeśli kuly śpiom w kul ... niku.
no to nocka śpi w noc ... niku ?!!!"
"To dopielo jest odklycie !!!"
- tak pomyślał każdy skrycie.
Lecz nie dane było im
cieszyć się odkryciem swym,
no bo ktoś zapukał w drzwi,
wrzeszcząc tak: "Otwierać mi !!!"
Jak się bowiem okazało,
mnóstwo kurcząt się zebrało,
rzec by można masa wielka,
by skorzystać wnet z kibelka.
Niecierpliwych piskląt tłum
walił w drzwi: "Bum! Bum! Bum! Bum!
Krzyczał także: "Dyrektorze,
niech nam pan szybko pomoże."
Delegacja piskląt spora
obudziła dyrektora,
czyli kogucisko stare.
Połknął on tabletek parę
i poczłapał szef przedszkola,
a na miejscu zapiał: " Hola !
Cisza ! Spokój me pisklaki !"
Puknął w drzwi i rzekł: "Kto taki,
siedzi tutaj tak uparcie ?
Czy przyczyną jest zaparcie ?"
A że słuch miał całkiem zły
przytknął ucho tuż do drzwi
i usłyszał z drugiej strony
duet bardzo przestraszony:
"To my plose dylektola."
A on na to: "Przyszła pora,
by już wyjść z tego kibelka,
bo tu jest kolejka wielka."
Lecz usłyszał: "Cóz niestety,
nie wyjdziemy z toalety.
Plosę nie być baldzo zły.
Zatsasnęły nam się dzwi."
Wtedy kogut - szef przedszkola
po ślusarza wnet zawołał,
a pisklakom dla otuchy
rzekł tak: "Wiecie co maluchy,
zanim uwolnimy was,
minie pewnie jakiś czas.
Więc powiedzcie mi berbecie,
co tam słychać w toalecie ?"
Rzekły na to mu kurczaki
tekścik właśnie oto taki:
"Odklyliśmy plose pana,
ze jus długo, bo od lana,
mimo wsystkich wasych ksyków,
pani nocka śpi w nocniku."
Czkawki dostał kogucisko
i zawału był już blisko,
bo zrozumiał pośród krzyków,
że to nioska (!!!) śpi w nocniku.
I pomyślał dość nerwowo:
"Trza ją zbudzić. Daję słowo."
Ryknął przez drzwi całkiem zdrowo:
"Czy obudzić ją się da ?!!!'
"Pewnie tak, lec bendzie zła."
- rzekły na to dwa pisklaki,
przeszczęśliwy każdy taki,
że dzisiejsze ich odkrycie
ważne jest niesamowicie
i sensacja to jest spora,
bo ciekawi dyrektora.
Zachęcone więc kurczaki
wnet podjęły wątek taki:
"Uwazamy plose pana,
ze ta pani śpi od lana
i tak bendzie do wiecola.
To pobudki bendzie pola."
Jęknął kogut pośród krzyków:
"Jakaś kura śpi w nocniku
i do tego chyba chora,
bo ma spać tak do wieczora."
Słowa te spod toalety
słyszał cały tłum niestety
i powtarzał piskląt chór.
Wnet dotarły wprost do kur.
Te wrzasnęły tak w kurniku:
"Jedna z naszych śpi w nocniku !
Ta bidula, właśnie ona,
musi strasznie być zmęczona,
a do tego ciężko chora,
bo ma spać aż do wieczora."
I dodały groźnie kury:
"Jaj znoszenie to tortury.
Gdy się znosi ich bez liku,
to się kończy snem w nocniku.
Dosyć już znoszenia jaj !
Ogłaszamy zatem strajk !!!"
News o strajku w Jajkowicy,
wkrótce, lotem błyskawicy,
dotarł do kurników w kraju !
Wtedy to, do strajku, raju !
dołączyła się kur zgraja.
Ale jaja ! Ale jaja !
Co to było ! Aj ! Aj ! Aj !
Wnet ucierpiał cały kraj,
bo zabrakło w kraju jaj.
I tak, przez strajk w Jajkowicy,
już nie było jajecznicy (!),
kogla-mogla (!), ani ciast (!!!),
więc mieszkańcy wsi i miast,
wpadli wnet w nastroje złe.
Ceny akcji spadły też.
Mówiąc to innymi słowy,
wybuchł kryzys finansowy !
Na poważnie i bez jaj (!)
pomyślałem: "Biedny kraj."
A tak mówiąc między nami,
lepiej jest nie ... trzaskać drzwiami.