Zwierzaki

BEZ JAJ !!!

BEZ JAJ !!!

Tam gdzie kurza jest stolica,

w miejscowości Jajkowica,

kury, czyli pewne nioski,

będąc pełne kurzej troski

do przedszkola wysyłały

swych potomków bardzo małych.


I w ten sposób, ich pisklaki,

te berbecie - przedszkolaki,

tam spędzały dzionek cały.

Wciąż brykały i brykały.


Miały one zwyczaj zły -

nie lubiły chyba drzwi,

bo tak mówiąc między nami,

wciąż trzaskały one drzwiami.


Nadszedł kiedyś dzionek taki,

że najmniejsze dwa kurczaki,

drzwiami, chyba w toalecie,

tak trzasnęły te berbecie,

że wyleciał komplet klamek

i wygięło całkiem zamek.


Był też efekt numer trzy.

Zatrzasnęły się im drzwi.


Rzekł tak pisklak do pisklaka:

"Wies kolego, będzie dlaka."

Tamten dodał: "No i lanie !

Ale nam lezakowanie,

jus pseminie i to całe !"


Wtedy to łobuzy małe

uśmiechnęły się szeroko,

mówiąc sobie: "Luzik !", "Spoko !"


Wnet zaczęły te berbecie,

gadać sobie w toalecie,

omawiając podczas gadki,

jakie dręczą je zagadki.


Rzekł więc kurczak do kurczaka:

"Męcy stlasnie mnie zecz taka:

Kiedy dzionek światem ządzi,

to gdzie nocka wtedy błądzi ?"


Drugi pisklak myślał krztynę.

Potem zrobił mądrą minę

i powiedział: "Zdradzę ci,

pani nocka we dnie śpi."


"Ale gdzie śpi i gdzie mieska ?"

- dopytywał się koleżka -

"Powiedz mi, bo nie wiem wcale."


Tamten też nie wiedział, ale

obaj żądni byli wiedzy.

Jęli myśleć więc koledzy,

kombinując przy tym moc,

gdzie sypialnię ma ta noc.


Każdy z nich się tak wysilił,

że to samo (!), już po chwili,

powiedziały dwa kurczaki.

Tekst był zaś mniej więcej taki:


"Jeśli kuly śpiom w kul ... niku.

no to nocka śpi w noc ... niku ?!!!"


"To dopielo jest odklycie !!!"

- tak pomyślał każdy skrycie.

Lecz nie dane było im 

cieszyć się odkryciem swym,

no bo ktoś zapukał w drzwi,

wrzeszcząc tak: "Otwierać mi !!!"


Jak się bowiem okazało,

mnóstwo kurcząt się zebrało,

rzec by można masa wielka,

by skorzystać wnet z kibelka.

Niecierpliwych piskląt tłum

walił w drzwi: "Bum! Bum! Bum! Bum!

Krzyczał także: "Dyrektorze,

niech nam pan szybko pomoże." 


Delegacja piskląt spora

obudziła dyrektora,

czyli kogucisko stare.

Połknął on tabletek parę

i poczłapał szef przedszkola,

a na miejscu zapiał: " Hola !

Cisza ! Spokój me pisklaki !"

Puknął w drzwi i rzekł: "Kto taki,

siedzi tutaj tak uparcie ?

Czy przyczyną jest zaparcie ?"

A że słuch miał całkiem zły

przytknął ucho tuż do drzwi

i usłyszał z drugiej strony

duet bardzo przestraszony:

"To my plose dylektola."


A on na to: "Przyszła pora,

by już wyjść z tego kibelka,

bo tu jest kolejka wielka."


Lecz usłyszał: "Cóz niestety,

nie wyjdziemy z toalety.

Plosę nie być baldzo zły. 

Zatsasnęły nam się dzwi."


Wtedy kogut - szef przedszkola

po ślusarza wnet zawołał,

a pisklakom dla otuchy

rzekł tak: "Wiecie co maluchy,

zanim uwolnimy was,

minie pewnie jakiś czas. 

Więc powiedzcie mi berbecie,

co tam słychać w toalecie ?"


Rzekły na to mu kurczaki

tekścik właśnie oto taki:

"Odklyliśmy plose pana,

ze jus długo, bo od lana,

mimo wsystkich wasych ksyków,

pani nocka śpi w nocniku."


Czkawki dostał kogucisko

i zawału był już blisko,

bo zrozumiał pośród krzyków,

że to nioska (!!!) śpi w nocniku.

I pomyślał dość nerwowo:

"Trza ją zbudzić. Daję słowo."


Ryknął przez drzwi całkiem zdrowo:

"Czy obudzić ją się da ?!!!'


"Pewnie tak, lec bendzie zła."

- rzekły na to dwa pisklaki, 

przeszczęśliwy każdy taki,

że dzisiejsze ich odkrycie

ważne jest niesamowicie

i sensacja to jest spora,

bo ciekawi dyrektora.


Zachęcone więc kurczaki

wnet podjęły wątek taki:

"Uwazamy plose pana,

ze ta pani śpi od lana

i tak bendzie do wiecola.

To pobudki bendzie pola."


Jęknął kogut pośród krzyków:

"Jakaś kura śpi w nocniku

i do tego chyba chora, 

bo ma spać tak do wieczora."


Słowa te spod toalety

słyszał cały tłum niestety

i powtarzał piskląt chór.


Wnet dotarły wprost do kur.

Te wrzasnęły tak w kurniku:

"Jedna z naszych śpi w nocniku !

Ta bidula, właśnie ona,

musi strasznie być zmęczona,

a do tego ciężko chora,

bo ma spać aż do wieczora."


I dodały groźnie kury:

"Jaj znoszenie to tortury.

Gdy się znosi ich bez liku,

to się kończy snem w nocniku.

Dosyć już znoszenia jaj !

Ogłaszamy zatem strajk !!!"


News o strajku w Jajkowicy,

wkrótce, lotem błyskawicy,

dotarł do kurników w kraju !

Wtedy to, do strajku, raju !

dołączyła się kur zgraja.

Ale jaja ! Ale jaja !


Co to było ! Aj ! Aj ! Aj !

Wnet ucierpiał cały kraj,

bo zabrakło w kraju jaj. 


I tak, przez strajk w Jajkowicy,

już nie było jajecznicy (!),

kogla-mogla (!), ani ciast (!!!),

więc mieszkańcy wsi i miast,

wpadli wnet w nastroje złe.

Ceny akcji spadły też.

Mówiąc to innymi słowy,

wybuchł kryzys finansowy !


Na poważnie i bez jaj (!)

pomyślałem: "Biedny kraj."


A tak mówiąc między nami,

lepiej jest nie ... trzaskać drzwiami.