W środku lata, chyba z rana,
poprosiła córkę mama,
by ta w sklepie, tym łąkowym,
zakupiła liść miętowy.
Chciała bowiem na śniadanie
zrobić z miętą jakieś danie.
Córcia, zresztą całkiem mała,
mamie grzecznie powiedziała:
"Oczywiście mamciu miła."
Mama córce powtórzyła
wszystko, wolno niesłychanie:
"Listek mięty kup kochanie.
Zapłać córciu zań trzy grosze.
Zrób dokładnie tak, jak proszę."
Na to córka rzekła krótko:
"Będę bardzo dokładniutką."
I ruszyła między źdźbła.
A że wolno ciutkę szła,
drogą wśród trawiastych lasów,
by dodała trochę gazu,
mama do niej zawołała,
nim jej postać znikła cała,
za zakrętem, tym na drodze:
"Ale skocz na jednej nodze !"
Mama pewna, że już wkrótce,
szybciuteńko, po minutce,
córcia wróci z listkiem mięty,
jęła mieszać komponenty,
aby zrobić odlotowe
naleśniki, te miętowe.
Tak czekała mama zatem
na swą córkę - małolatę,
lecz wróciło mamy dziecię
z listkiem mięty ... po obiedzie !
Córcia była całkiem zgrzana,
wykończona, zadyszana !
Czemu ? Otóż wciąż skakała,
tak jak mama jej kazała,
na jednej nodze, laboga (!),
ta biedna mała ... stonoga.