Dziś Szczebrzeszyn z tego słynie,
że tam właśnie chrząszcz brzmi w trzcinie.
Siedząc zatem, gdzie trzcin gąszcz,
dumał sobie tak ów chrząszcz:
"Marzę o emeryturze.
Nie chce mi się być tu dłużej,
bo mam brzmienia w trzcinach dość.
Zmieniłby mnie jakiś gość,
co się w trzcinach dobrze zmieści
i fajowo zaszeleści.
A ja wtedy przyjaciele,
co tu mówić będę wiele,
ruszę w podróż na Seszele."
I ogłosił wszem i wszędzie:
"W Szczebrzeszynie konkurs będzie.
Kto zastąpi chrząszcza w trzcinie
tego sława nie ominie."
Chrząszcz nie czekał, no bo zaraz,
przyfrunęła zwierząt chmara.
I tak w progi Szczebrzeszyna
przyleciała wprost z Pszczółczyna,
nie kto inny, tylko pszczoła,
bzycząc głośno dookoła.
Przybył także trzmiel z Trzmielowa,
chrabąszcz, pewnie ten z Chrzczonowa
oraz trznadel i rodzinka,
rodem chyba z Ciechocinka.
Nagle stąd gdzie trzcin jest gąszcz
wyszedł przyjrzeć im się chrząszcz.
Przypatrywał się ten zwierz
wszystkim wzdłuż, no i też wszerz.
Powstał przez to cichy szmerek
oraz plotek cały szereg,
jak chociażby, że gąszcz chrząszcza
jest najlepszy dla chrabąszcza.
By uciszyć to szemranie,
chrząszcz rzekł głośno niesłychanie:
"Cóż, panowie oraz panie,
niech następcą mym zostanie,
kto najbardziej przypomina
chrząszcza z miasta Szczebrzeszyna
- zwierzak, co się we mnie wciela.
Stąd wybieram dzisiaj ... trzmiela !"
Powstał szum ... cóż ... wrzawa zgoła.
Chrabąszcz, trznadel oraz pszczoła
wytrzeszczyli wzrok owadzi.
Chrząszcz pomyślał: "Nie są radzi.
Może wspomnę o przyczynie,
czemu trzmiel zamieszka w trzcinie."
Wtedy dał znak rzeszy zwierza,
że ogłosić coś zamierza.
Ten i ów nadstawił ucha.
Każdy chrząszcza chciał wysłuchać.
Wówczas rzekł tak wszem i wszędzie:
"Mym następcą trzmiel tu będzie,
no bo trznadel, chrabąszcz, pszczółka,
choć ciekawa jest z nich spółka,
jednak drodzy przyjaciele,
sylab u was jest zbyt wiele.
Tutaj jednej ino trza.
Ma ją chrząszcz i trzmiel ją ma."
Na tym skończył chrząszcz przemowę.
Nie odezwał się już słowem,
i nie tracąc czasu wiele,
ruszył pędem na Seszele.