Był raz sobie pewien zając,
który zwiewał nie kicając,
ale powiem całkiem szczerze,
pedałując na rowerze.
Lubił chodzić między krzaczki
i odwiedzać tamże kaczki.
Zdradzę, zresztą trochę skrycie,
sypiał też niepospolicie.
Nie w kotlince, czyli dołku,
ale chrapał on na stołku,
choć nie jestem tego pewien,
czy przypadkiem nie na drzewie.
To był także zając, który
wręcz uwielbiał strome góry.
I nie zdjęcia, ni opisy !
On co roku zwiedzał Rysy !!!
Nic dziwnego, że wśród kaczek,
nazywano go ... dziwaczek.