Siedzi zając z pustym brzuchem.
Nadsłuchuje lewym uchem,
jak mu strasznie w brzuchu burczy:
"Czy żołądek mi się skurczył ?
Kiedy zajdzie tylko słonko,
wnet wyskoczę na jedzonko.
Mam jadłospis wielki taki.
Jest tam marchew i buraki,
i kapusta, i ziemniaki,
zioła, grzyby oraz trawy.
Ja zjem wszystko. Nie ma sprawy.
Mi smakuje nawet krzew
oraz kora takich drzew,
jak jabłonki, czy osika.
Gdym jest głodny, wszystko znika.
Że nie wspomnę już o dębie.
A żołędzie ! Niebo w gębie !
Dodać muszę jeszcze ... cóż ...
zjadam oziminy zbóż.
A poza tym, my zajączki,
uwielbiamy pędy, pączki,
koniczynę, saradelę.
A tych dań jest bardzo wiele
i o ile się nie mylę,
sto sześćdziesiąt !!! - właśnie tyle.
Mnóstwo przez to mam roboty.
Mało bowiem kto wie o tym,
że codziennie jem bez liku.
Nawet kilo smakołyków !
Jedną czwartą mojej wagi !!!
Choć obawiam ja się zgagi,
chcę spróbować wszystkich dań.
Taki ze mnie żarłok - drań !"