Kiedyś z-et tak poprosiło:
"Bądźże ż-et literką miłą,
pożycz mi, choć na troszeczkę,
tę malutką twą kropeczkę,
bo po nocach mi się śni,
jak to jest być w słówku "żyć".
Ja jedynie zyć potrafię,
a z kropeczką, no to sprawię,
że pożyję, poznam życie.
Proszę cię niesamowicie.
Pożycz kropkę, proszę, proszę,
a dam za to ci trzy grosze."
Jednak ż-et ma tenże zwyczaj,
że swej kropki nie pożycza.
Wtedy z-et uznało, że
cel osiągnie wspólnie z e-r .
Wzięli razem się pod ręce.
Nie trza było robić więcej.
I odkryli wkrótce, wnet,
że brzmią razem niczym ż-et .
Odtąd w parze żyło z-et.
Chociaż trzeba stwierdzić, że
jego życie dziwne było,
bo przez e-r z-et to z-et rzyło.