Powiedziałem do tancerza:
"Wiesz co brachu, ja zamierzam,
iść na bal, ale ze strachem !
Nie wiem jak się tańczy "cha-chę".
A dokładniej jakim krokiem."
Ten mnie przeszył swoim wzrokiem,
a za chwilę, tam, gdzie stał,
ryknął śmiechem: "Cha, cha, cha !"
Tak go strasznie wzięło, że
wkrótce ryczał: "Chłe, chłe, chłe !"
I nie koniec to niestety,
bo następnie on, o rety !,
patrząc w oczy prosto mi,
śmiał się: "Hi, hi, hi, hi, hi !"
Był też efekt, śmiechu sprawka,
bo tancerza naszła czkawka
i męczyła niesłychanie,
przerywając każde zdanie.
Zapytałem się więc bracha:
"Tak wygląda taniec "cha-cha" ?!"
Na to z czkawki wyszły wnet
dwie literki: " " i " "
i mówiły raz po raz:
"Mówiąc "cha-cha" użyj nas,
a dokładniej to oznacza,
że się "cha-cha" czyta " a -a ".