Tuż po zimie, gdzieś nad rowem,
rośnie wierzba, co na głowie,
ma czuprynę z baź uroczych,
zaplecionych w pęk warkoczy.
Już niedługo, bo po wiośnie,
jej fryzura się rozrośnie
i zasłoni, tak się składa,
tejże wierzbie, aż pół świata.
Ale wierzba, nie przypadkiem,
lubi wody tafle gładkie.
I stąd latem, będzie co dzień,
zerkać w rów, bo w jego wodzie,
spotka dobrych swych znajomych:
blask księżyca, słonka promyk,
nieba skrawek, chmur okruszek,
aby karmić nimi duszę.