Rozmawiały sobie dudki.
Pierwszy rzekł tak: "Robię budki,
z ubikacją oraz kranem
i to klimatyzowane,
super, extra, odlotowe.
Wypasione - jednym słowem.
Będziesz wariat nad wariaty,
gdy nie kupisz takiej chaty."
Wtedy dudek odrzekł krótko:
"Nie mam nic przeciwko budkom,
lecz nie kupię twojej chaty,
bo nie jestem zbyt bogaty."
"Jest mój stary na to rada."
- pierwszy dudek tak zagadał -
"Idź no jutro o poranku
i weź chłopie kredyt w banku.
Takie bowiem mamy czasy,
że tam trzeba szukać kasy."
I tak dudek, za namową,
aby kupić chatę nową.
kredyt wziął na sto dwa lata.
Wrzasnął dudek: "Tra ta ta ta !
Już niedługo, zaraz, wkrótce,
wnet zamieszkam w nowej budce !"
Minął rok, a może dwa
i pomyślał dudek tak:
"Brak mej budki mi doskwiera.
Pójdę do dewelopera."
I powiedział tak do dudka:
"Słuchaj stary, gdzie ma budka ?"
Tamten rzekł mu prosto z mostu:
"Powiem ci to tak po prostu.
Musisz najpierw się wyszczuplić.
Będziesz mieszkał bowiem w dziupli."
Wtedy dudek, ten z kredytem,
rzekł ze szczęki głośnym zgrzytem:
"Czy ta dziupla to jest ściema ?
Jest ta budka, czy jej nie ma ?"
Padła wnet odpowiedź krótka:
"Właśnie dziupla to twa budka.
Masz to chłopie w swej umowie,
drobnym maczkiem, że tak powiem."
Wówczas dudek z ciężkim sercem,
tak powiedział smutny wielce:
"Przez tę twoją niby-budkę
stałem się ... podwójnym dudkiem.
Choć ufałem ci jak bratu,
jestem dudkiem do kwadratu.
Czemu ? Odpowiedź jest krótka.
Boś wystrychnął mnie na ... dudka."