Wersja pełna
Wersja instrumentalna
Wpadł raz granat do kompotu
i narobił moc kłopotów,
bo przeraził on w istocie,
tłum owoców, w tym kompocie.
Powstał zaraz bajzel wielki.
Pierwsze zwiały mirabelki.
Grzały biedne tak, że – rety ! –
pospadały im … skarpety !
Rany Julek ! Wrzasków krocie
słychać dzisiaj wciąż w kompocie,
no bo siedzi w nim od rana
granat ! Najprawdziwszy granat !
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.
Granat. Granat.
Wszystkie wiśnie dyla dały.
Wzdłuż i wszerz pędem biegały,
myśląc ciągle o granacie.
Pogubiły wszystkie … gacie !
Łatwo też nie było gruszkom.
Te zwiewały krętą dróżką,
pośród wrzasków oraz krzyków,
no bo biegły bez … staników.
Rany Julek ! Wrzasków krocie
słychać dzisiaj wciąż w kompocie,
no bo siedzi w nim od rana
granat ! Najprawdziwszy granat !
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.
Granat. Granat.
Cały dzień trwał, bez ustanku,
wśród owoców, popłoch w dzbanku.
Tylko jedno z nich, jabłuszko,
nie ruszyło nawet nóżką.
Powiedziało pełne wdzięku:
„Wiesz granacie, brak mi lęku
i ze strachu się nie pocę,
bo wiem przecież, żeś … owocem.”
Rany Julek ! Wrzasków krocie
słychać dzisiaj wciąż w kompocie,
no bo siedzi w nim od rana
granat ! Najprawdziwszy granat !
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.
Granat. Granat.
Najprawdziwszy granat.